Obserwujcie Rosję. Tu naprawdę nie trzeba być wielkim analitykiem, aby przewidzieć bieg wypadków. Oto dzisiejszy head z onetu (mam wielką rezerwę do tego portalu, ale to przedruk z serwisów agencyjnych):
„Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej generał Nikołaj Patruszew nie wykluczył, że związek z poniedziałkowym atakiem terrorystycznym w metrze w Moskwie może mieć Gruzja.
- Wszystkie wersje trzeba zweryfikować. Na przykład, jest Gruzja i przywódca tego państwa (Micheil) Saakaszwili, którego zachowanie jest nieprzewidywalne - oświadczył Patruszew w wywiadzie dla dziennika "Kommiersant".
Sekretarz Rady Bezpieczeństwa FR przekazał, że do tej działającej przy prezydencie Rosji struktury dotarły informacje, że "pojedynczy funkcjonariusze gruzińskich służb specjalnych utrzymują kontakty z organizacjami terrorystycznymi na rosyjskim Północnym Kaukazie". (...)”
Patruszew to jeden z najwierniejszych ludzi Putina, były szef FSB. Człowiek, który inwestował na Łotwie pieniądze „cara” i który ma bezpośredni związek osobistym bankierem Putina, niejakim Gienadijem Timczenką.
Jeśli „wersja gruzińska” stanie się wersją oficjalną, ja nie będę miał wątpliwości, że mordu w moskiewskim metrze dokonali „siłowicy” z Kremla.
Pisałem o tej wersji zaraz po tragicznym zamachu. Czeczenia jest rozjechana czołgami, nie ma interesu dłużej oczerniać Czeczeńców. Rosjanie zabili nawet sztandarowego „terrorystę muzułmańskiego” z Czeczenii, emira Chattaba.
Teraz przyszła pora na Gruzję?
Analizujmy, tyle nam zostało.
Wtedy zrozumiemy też jak rosyjskie służby intrygują pomiędzy polskim premierem i prezydentem. Można (zdaniem "kryszy", wykorzystać ku temu wybory, święty dla nas Katyń i starca "Wolskiego".
Polskie służby w niczym nam nie pomogą, zbyt są zajęte psimi walkami o ochłapy