Witold Gadowski Witold Gadowski
2633
BLOG

Między Makiawelem a Don Kichotem

Witold Gadowski Witold Gadowski Polityka Obserwuj notkę 42

 

Przyzwoitość w życiu codziennym definiujemy intuicyjnie. Po prostu wiemy kto jest co wart, komu możemy zaufać, a kogo skwapliwie unikać. Człowiek przyzwoity jest w gruncie rzeczy doceniany. Postępuje zgodnie ze swoim sumieniem, sporo wymaga od siebie i podobnie traktuje bliźnich. Człowiek przyzwoity jest zwykle odważny, prawdomówny, uczciwy, szczery i honorowy. Znamy takich ludzi i ...może nie wprost, nie głośno, ale podziwiamy.

W gruncie rzeczy chcemy aby byli blisko nas. W gruncie rzeczy chcemy sami tacy być.

W trudnym momencie nie chcielibyśmy mieć obok siebie wazeliniarzy, krętaczy, kłamców i cwaniaków. Być może na co dzień ułatwiają nam życie, ale w momencie próby...

O wiele trudniej zdefiniować przyzwoitość w życiu publicznym. Trudno, bez popadania w moralizatorski ton i bajkowy idealizm, naszkicować portret przyzwoitego polityka.

Kto w naszej historii zasługiwałby na takie miano?

Józef Piłsudski? Już słyszę larum: kilka żon, zamach, niejasne powiązania z młodości, maniery...

Roman Dmowski? Litania może być równie obfita.

Ignacy Paderewski?

Można taką szkolną nieco zabawę ciągnąć, ale przecież nie do tego zmierzam.

Czy kategoria „przyzwoitość” ma w polskiej polityce w ogóle jakieś znaczenie?

Wszak polityk powinien być skuteczny, powinien profesjonalnie uwodzić wyborców, budować wokół siebie silne narzędzia władzy.

Gdy jednak pada pytanie o „przyzwoitość” to nerwowo kurczymy kąciki ust, brzmi to bowiem jak credo naiwniaka. Nikt nie przyzna oczywiście, że stosuje taktykę: „po trupach do celu”, ale w praktyce zauważamy, że prawdziwy polityk świństwu się nie oprze.

Po co zatem cała ta gadanina o przyzwoitości?

Specjalista od pijaru zagwoździ nas zaraz scholastycznym pytaniem: co to jest moralność i na podstawie jakiego punktu odniesienia ustalane są jej kryteria?

Pięknoduch dorzuci:

Czy moralne cele można osiągać niemoralnymi metodami?

I „węzeł gadziński” mamy gotowy.

Proponuję jednak, aby zauważyć, że w zasadzie to... przyzwoitość popłaca, a moralnych celów nie da się osiągać niemoralnymi metodami.

Gdy Jarosław Kaczyński formował rząd zadziałał na zasadzie: „cel uświęca środki”.

Sformował koalicję z podejrzanymi hipokrytami z LPR i wiejską bandyterką z „Samoobrony”. Pewnie, dość pysznie, mniemał, że jest w stanie tą ferajnę kontrolować i trzymać w ryzach.

Wyszło jak wyszło. PiS utracił dziewictwo, a wielu wyborców zraziło się do partii Jarosława Kaczyńskiego wypominając jej wiele kompromisów z głoszonymi przez nią samą zasadami.

Przykład: - „Nasi” komuniści (np.. Kryże) byli lepsi od „ich” komunistów”.

Program PiS był bliski sercom patriotów poważnie traktujących niepodległość i suwerenność Polski, metody okazały się kiepskie, kompromisy przesłoniły w wielu wypadkach cele.

Z nieprzyzwoitymi ludźmi trudno bowiem osiągać przyzwoite cele. PiS płaci za te - kompromisy z przyzwoitością - do dziś.

PO postawiła na modernizację Polski, zreformowanie gospodarki, dopasowanie tempa życia nad Wisłą do globalnych standardów, wyraźnie jednak podkreślała, że jest partią odnowy, partią, która raz na zawsze odcina się od komunistycznej przeszłości i oferowanej przez michnikowszczyznę „dekonstrukcji prawdy i moralności”.

Jedną z głównych twarzy PO był Jan Rokita, trudny, momentami nieznośny, ale jednak moralista – polityk poważnie traktujący głoszone przez siebie zasady.

Kilka lat władzy całkowicie skorodowało ten wizerunek. PO stało się typową partią władzy, do której lgną wszelkiej maści dekownicy i karierowicze. Donald Tusk, człowiek wywodzący się z etosu „Solidarności”, bliski kiedyś środowisku etycznych maksymalistów z NZS, całkowicie stracił poczucie kierunku. Rozmydlił się w pijarowskich gierkach, doraźnych, mściwych vendettach. Gdyby dziś zapytać Donalda Tuska o cel, o moralną agendę, kierunek ku któremu wiedzie kraj, jestem przekonany że byłby zakłopotany. Jest zbyt inteligentny, aby nie widzieć degrengolady partii władzy. Słowem zamiast widoku na Patrie, pozostał mu widok na partie. A partia nie może być celem samym w sobie. To jest właśnie nieprzyzwoite.

Mam głębokie przekonanie, że przyzwoitość w życiu publicznym opłaca się!

Nie w perspektywie miesięcy czy nawet jednej kadencji, opłaca się w perspektywie celu ku któremu zmierzamy.

I znów – celem nie może być władza dla władzy, bo to nieprzyzwoite.

Celem nie może być bezwarunkowa dominacja we wszystkich sferach życia publicznego.

Pułapka Makiawela

To tylko niebezpieczne narzędzia, niebezpieczne, bo wykorzystywane bez świadomości i determinacji celu – degenerują, upodlają, skazują na karłowatość i przemijanie. Pułapka Makiawella.

Bezsens Don Kichota

Przyzwoite w polityce nie jest także krzykactwo, głoszenie maksymalnych celów, bez widoków na sięgnięcie po narzędzia do ich realizacji. Nieudacznictwo jest w polityce równie nieprzyzwoite jak cyniczne manipulowanie. W obu przypadkach mami się bowiem ludzi.

Królik z kapelusza

Przyzwoitość w polityce polega zatem na poważnym (bez pijarowskich uproszczeń i miraży) i realistycznym określeniu perspektywicznych celów oraz na determinacji w kroczeniu do tych celów.

Umiejętność uprawiania polityki nie jest niczym nagannym, ale sama w sobie nie predestynuje ani do szacunku, ani do powszechnego, społecznego aktu wiary, w postaci wyborczego zwycięstwa.

Jeśli magik wyciąga królika z kapelusza, to biada tym którzy wierzą w to, że ten królik został przez magika w tym kapeluszu stworzony. Dlatego brak zaufania do specjalistów od pijaru powinien być zasadniczą cechą przyzwoitego polityka. PR to jedynie narzędzie, miraż, który oferuje sterowanie myśleniem tłumów. Dopóki świadomy polityk ma to narzędzie pod butem i używa go dla twardego realizowania swoich przyzwoitych celów – dopóty mamy do czynienia z politykiem sprawnym, ale przyzwoitym.

Jeżeli ogon zaczyna kręcić psem, a polityk daje się ogarnąć faustowskim nastrojom, mamy do czynienia z patologią, choćby podżyrowaną przez stado autorytetów i gęgaczy – zwykłym wynaturzeniem. Nieprzyzwoitością.

Przyzwoitość, pomimo drwiących uśmiechów płynących z Wiertniczej i Czerskiej, ciągle jest w Polsce kategorią ważną, choć głośno nie wypowiedzianą, nie uświadomioną.

Poczucie przyzwoitości wiąże się ze szczerym patriotyzmem. Znam wielu ludzi przyzwoitych, znam wiele przyzwoitych książek, chciałbym wreszcie, aby partia, która chce niepodległej i sprawnej Polski, przestała wierzyć w moc pijaru i zabrała się do solidnej pracy nad agendą.

Przyzwoitą partię ciągle mogą zbudować ludzie, z różnych stron dzisiejszego sporu, warunkiem jest jednak dążenie do prawdy i przyzwoitość. Wtedy wybaczę im każdy upadek i chwilową słabość.

Muszę jednak wiedzieć do czego zdążają i jaką kroczą drogą.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka