Witold Gadowski Witold Gadowski
5513
BLOG

Kiedy owce mówią: - bee...

Witold Gadowski Witold Gadowski Polityka Obserwuj notkę 58

 

Szczerze mówiąc zupełnie mnie nie obchodzi jakie poglądy głosi, czy zmienia, Marcin Meller. Redaktor „Playboya”, prowadzący chamski program „Śniadanie Mistrzów” w Najbardziej Trendotwórczej Telewizji  (ani to śniadanie, ani mistrzów, chyba że chamstwa, próżności i pustoty). Nie interesują mnie też aktualne trendy wśród mikromózgich owiec. Zatem niech nawet dziesięciu Karolaków na spółkę z Lipińskimi ogłasza zmianę zapatrywań na rzeczywistość, mniej mnie to wzrusza niż szczekanie osiedlowego kundelka.

Dlaczego?
Ano dlatego, że żaden z tzw „celebrytów” nie jest dla mnie autorytetem w dziedzinie spraw społecznych, a  dziecinne poglądy naszych gwiazdeczek są mniej więcej tak fachowe, jak komentarze moich kilkuletnich synów, gdy ze zdziwieniem spoglądają na prezydenta Komorowskiego. Z tą jednak różnicą, że synowie nie są koniunkturalni i starają się nie mówić głupot.
Dla naszego społecznego zdrowia ważne jest, aby sprawy stawiać z głowy na nogi.
Jeśli aktor z talentem gra swoje role, to wcale nie znaczy, że powinien wypowiadać się publicznie o polityce, czasem bowiem tak wciela się w rolę starego kabotyna (takie widocznie ostatnio oferują na Zachodzie), że staje się „Danielem Olbrychskim” w wywiadzie z Mazurkiem. Taki z niego obywatel Olbrychski, jak i Andrzej Kmicic.
Jeśli pani Szczepkowska wyszczebiotała onegdaj, że w jej pojęciu skończył się komunizm, to komunizm skończył się…w jej pojęciu.
 Słowa gwiazdy Szczepkowskiej nie miały nawet mocy wiedźmińskiego zaklęcia, niestety.
 Być może dlatego ta sama heroina okresu późnej „Solidarności”, kiedy już było prawie wolno i prawie nic nie groziło, bardziej dziś rozpoznawana jest po swojej …pokazanej Krystianowi Lupie sempiternie, niż po kolejnych błyskotliwych konstatacjach socjologicznych.
Nawiasem mówiąc pani Szczepkowska swoim ostatnim wyczynem dała przykład kompletnej platoniczności swoich gestów. Pokazanie panu reżyserowi Lupie sempiterny, działa bowiem podobnie jak pokazanie tej części doczesności figurce Piotra Skrzyneckiego na krakowskim rynku.
Muzycy, aktorzy, showmani znani są z tego, że dość lekko traktują otaczającą ich rzeczywistość, tedy niech mi będzie wolno zaapelować do nich aby pozostali przy swoich komedianckich wozach i nie rozpędzali się zbytnio w pouczaniu rodaków o tym jak mają żyć i na kogo głosować.
Takie rzeczy wolno jedynie mistrzom dojrzałej demencji:    tu proszę wpisać nazwiska.
Często bywa też i tak, że poziom umysłowy niebezpiecznie odciska się na twarzach, które minęły czterdziestkę, kiedy spoglądam zatem na fizjonomie naszych „znanych, sławnych i mądrych” mam nieodparte wrażenie, że cofnął się czas i na powrót pracuję na oddziale zamkniętym Szpitala Neuropsychiatrycznego imienia Babińskiego w Krakowie.
Pracowałem tam, w końcówce lat osiemdziesiątych jako psycholog (dziennikarzem wtedy mogłem być jedynie dla własnej szuflady, tudzież kilku bezdebitowych usiłowań) i dalibóg wypowiedzi moich pacjentów miały więcej wspólnego z rzeczywistością, niż dzisiejsze stadne zawodzenie celebryto- owiec.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka