Witold Gadowski Witold Gadowski
6071
BLOG

Gdzie oni są...?

Witold Gadowski Witold Gadowski Polityka Obserwuj notkę 129

 

Kiedy byłem młodym studentem i zamiast czytać filozofów w zatęchłej piwnicy ćwiczyłem (często z książek Rolanda Haberzetzera) karate, zdarzało mi się niestety toczyć uliczne pojedynki na krakowskim Kazimierzu. Kilka razy były to także honorowe, pieniężne zakłady.

Nawet jednak na kipiącej od żulii kaźmirskiej ulicy pewne reguły były święte: nie flekowało się leżącego, nie lało się w twarz, gdy delikwent nie zdjął okularów i w czasie „solówki” nie pomagali koledzy.

Kiedy dziś spoglądam na dziennikarsko – komentatorski firmament to mimowolnie śmiech pusty mnie tłucze – toż to firmament trzęsiportków i ich żeńskich odpowiedniczek (nie wiem jak zwie się samice tego gatunku).

Widząc marsowe miny koryfeusza „Wprost” ciągle wspominam taniec rozedrganych łydek pana Lisa, gdy w czasie lustracyjnych bojów biegł za Wałęsą i jęczał: co z nami będzie panie prezydencie!

Wspominam tłustego Gugałę donoszącego, aby inni go nie wyprzedzili, na jakiegoś Kobylańskiego (nieciekawa postać, ale żeby ze strachu skarżyć jak chudy okularnik z „Mikołajka”?), patrzę na Zbigniewa Hołdysa, któremu cherlawe kolanka zmiękły przed leciwym „Spawaczem” do tego stopnia, że bredził jak Piekarski na mękach...wspominam męstwo „buntownika Mellera” i jego kumpli - oj szkoda gadać!

Ostatnio jadę sobie pociągiem z Kołobrzegu do Krakowa (osiemnaście godzin – kocham pana, panie Grabarczyk) i spotykam na korytarzu kolejnego herosa ...Wołka, Tomasza Wołka.

Zaglądam mu w ślepka i cóż tam dostrzegam – panikę, żałosną chęć wyminięcia (w wagonowym korytarzu trudne), odwraca tedy głowę nasz heros i spuszcza łepek, a wszystko dlatego, że kiedyś odważnie zaatakował - po linii i na bazie napiętnował Gadowskiego jako „pisowskiego czynownika”, a teraz gdy „czynownika” spotyka i może mu nautykać, łepek opuszcza, nie pręży piersi, nie gromi senatorskim wejrzeniem, kica tylko, kurczy się do formatu myszki i pi pi pi....gdzieś tam pomyka.

Muszą chyba wprowadzić wagony „Nur fur...”, aby takiego Gadowskiego czy innego Cenckiewicza, Zyzaka nie dotykać.

Kiedy bierze was zatem cholera, macie zamiar pojedynkować się z telewizorem, ściskacie pięści w męskim ( białogłowim także) gniewie – pamiętajcie, że to tylko telewizja – życie po kunderowsku, jest gdzie indziej i ich tam nie ma.


 


 

P.S. Szczerze mówiąc trochę Was rozumiem - dopadł mnie kolejny krzyżyk, refleks mam jak szachista, na nielicznych treningach obija mnie kto chce, ale ciągle gdzieś tam podbechtuje mnie diabeł, aby komuś solidnie przylać, nie metaforycznie...Apage, apage huncwocie.

Ot spotkać na ulicy takiego pajaca wsadzającego Polską Flagę w psie odchody, albo chociaż takie coś jak pewien biograf Kiszczaka i Potockiej ...no ale temu prędzej czy później i tak odmierzę los, pierwej zdejmując spocone ze strachu okularki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka