Witold Gadowski Witold Gadowski
5494
BLOG

Wasz prezydent Nasz premier

Witold Gadowski Witold Gadowski Polityka Obserwuj notkę 120

 

scenariusz dla dwóch aktorów istniejących


 


 

Polska obchodzi mnie bardziej niż dobro Platformy Obywatelskiej czy Prawa i Sprawiedliwości. Taka, ktoś powie infantylna, konstatacja powinna wyjaśnić to co zaraz przeczytacie...


 

Jeśli po październikowych wyborach PO utworzy rząd razem z SLD i może domieszką PSL, nie daje takiemu rządowi perspektywy dłuższej jak rok – zakończy się polskim efektem Gyurscany ego. Dlaczego? - kryzys polskich finansów i zmniejszająca się efektywność gospodarki nie zareagują na najsprawniejsze nawet zabiegi pijaru. Płótno w kieszeniach skuteczniej przemawia do świadomości mas niż najpiękniejsze zabiegi producentów mydlanych baniek z Wierniczej i Czerskiej.

PiS i jego lider znakomicie zdają sobie z tego sprawę. Mogą zatem spokojnie czekać rachując, że w krótkim czasie władza sama wpadnie im w ręce.

Tylko, czy dziś można działać w myśl strategii: im gorzej tym lepiej?

Przecież – to gorzej – będzie dotykało całego naszego kraju i nas, jego obywateli.

Jakakolwiek forma rządzenia będąca powieleniem istniejącego podziału naszej sceny politycznej, wobec nadchodzących wydarzeń, będzie kaleka i nacechowana oderwanymi od skrzeczących realiów emocjami.

Mówiąc najkrócej odnoszę wrażenie, że obecny kształt polskiej polityki nie przetrwa starcia z nadciągającym kryzysem gospodarczym, zatem żaden państwowo myślący polityk nie może liczyć w tym wypadku na 'kryterium uliczne”, gdyż jak wiadomo ulica wynosi do góry jedynie najsprawniejszych i najbardziej bezwzględnych populistów.

Polski nie stać ani na „kontynuację”, ani na „dyktat ulicy”, do którego owa „kontynuacja” w nieubłaganej konsekwencji wiedzie.

Polska potrzebuje także wyjścia z widocznej już na każdym kroku „zapaści smoleńskiej”, etycznego kryzysu, który coraz mocniej odciska się na państwie. Kryzys szacunku i zaufania do państwa przynosi coraz bardziej zatrważające efekty, a to dopiero początek.

Powiedzmy sobie szczerze: - naszego narodu nie stać na równoległe funkcjonowanie dwóch zwalczających się społeczeństw żyjących w coraz większej rozłączności i zrywających wszystkie punkty styczne.

Nasza kultura pewnie może podążać dwoma torami: oficjalnym i niezależnym, nawet nasza semantyka może budować odmienne krainy wyobraźni i znaczeń, ale nasza codzienność nie zniesie na dłuższą metę takiego rozszczepienia – schizofreniczne społeczeństwo owocuje jedynie schizofrenicznym, fasadowym państwem, które przewróci niebawem każde westchnienie potężnych sąsiadów. Tak rozbite i po części oderwane od kulturowych wartości społeczeństwo nie obroni swojej niezawisłości przed gospodarczym, kulturowym i administracyjnym naporem sąsiadów.

I jeszcze jedno – Unia Europejska (przekonaliśmy się o tym choćby przy kwestii budowy Nord Streamu) przed niczym nas nie ustrzeże. Jest zbyt wygodna aby w ogóle zajmować się kwestią Gdańska, o umieraniu (ekonomicznym, dyplomatycznym, symbolicznym, bo przecież nie dosłownym) za Gdańsk nie ma już mowy.

Mając w świadomości nawet tak uproszczony obraz dzisiejszej i jutrzejszej Polski mamy obowiązek zastanowić się nad możliwością, która gdzieś tam się kluje, ale nikt jej głośno nie wypowiada. Więc zacznijmy!

Oto już przed wyborami (zakulisowo i dyskretnie) rysuje się możliwość stworzenia najmocniejszej i najbardziej reformatorskiej koalicji w dwudziestoletnich przeszło dziejach tzw III Rzeczpospolitej.

Polską po 9 października może rządzić koalicja PiS i PO!!!

Czarny sen Czerskiej i Wiertniczej zacznie się realizować i oba te samozwańcze olimpy („o” małe na szczęście) stracą swoje patologicznie rozbudowane i pozostające poza wszelką demokratyczną kontrolą wpływy.

Koalicja mająca, lekko licząc, prawie 80 procent poparcia (zwielokrotniona siłą d Hondta) nie tylko będzie w stanie oprzeć się kryzysowi, ale przy pierwszych sukcesach umożliwi wolne sklejanie się zaropiałej polskiej rany, której brzegi dotąd systematycznie są posypywane solą.

Zawarcie takiej, epokowej, koalicji wymaga jednak samoograniczenia i szybkiej dojrzałości szczególnie od Platformy Obywatelskiej.

Koalicja może bowiem funkcjonować tylko w jednym wariancie - „Wasz (PO) prezydent Nasz (PiS) premier”. Resorty takie jak MSWiA oraz MON w rękach ludzi PiS, gospodarka w rękach ekonomistów z szerokiego kręgu PO, sprawy społeczne solidarnie podzielone przez obie partie pomiędzy najlepszych w Polsce ekspertów. Nikt nie odmówi.

Pomyślcie jaki duch i jaka energia wyzwolą się po zawarciu tak potrzebnego historycznie kompromisu!

Polityka to sztuka realnego działania, czasem z zatkanym nosem i stoperami w uszach, polityków bowiem historia sądzi wyłącznie za efekty, a nie za bieżące badania opinii publicznej i teatralne gesty.

Wiem, że i ze strony PiS - u wiele środowisk natychmiast rozpocznie (moralnie uprawniony) lament na temat nierozwiązanej „kwestii smoleńskiej”,

Katonowie przypomną żądania Trybunału Stanu dla obecnego premiera, wygnania zdrajców, oczyszczenia – jest tylko jeden szkopuł, żądania niewiele kosztują, a ich wcielenie w życie wymaga realnej siły sprawczej.

. W takim przypadku mówię jedynie tyle: prawdy trzeba szukać, ale forsowanie własnych poglądów za wszelką cenę, bez uwzględniania realiów, jest kontrproduktywne.

W polityce nigdy nie osiąga się stu procent, polityka, z dzisiejszego, polskiego punktu widzenia paradoksalnie, jest jednak grą kompromisów.

W tym wypadku Wielkiego Kompromisu umożliwiającego, naszym solidarnościowym i patriotycznym środowiskom odzyskanie wpływu na kurs państwa.

My możemy pozostać czyści i nie skalani, ale nasi politycy nie!

Im pisany jest kompromis, albo czyhanie na zły los Polski, ale z takich, czyhających, środowisk ja się wypisuję.

Polsce potrzebny jest sukces, a dziś największym sukcesem będzie stworzenie silnego i reformatorsko, a nie pijarowo nastrojonego rządu.

Ktoś powie - ale wtedy postkomunistom zostawimy rolę jedynej opozycji!

Tak....ale:

W roli opozycji oczywiście urośnie SLD, tyle tylko, że jego działacze będą musieli wyjść z postkomuszych salonów (okolic Czerskiej i Wierniczej) i zbudować prawdziwą lewicową alternatywę, a taki rozwój wypadków tylko na zdrowie wyjdzie naszemu krajowi.

PSL zniknie bądź też nie, pozostanie mu jednak jedynie rola masa tabulettae polskiej polityki.

Czy Kaczyński i Tusk zdolni są do tak odważnego i co tu dużo mówić wizjonerskiego ruchu?

Myślę, że tak i ułatwieniem będzie tu pozycja jaką posiadają w swoich ugrupowaniach.

Będzie po prostu tak jak postanowią.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka