Witold Gadowski Witold Gadowski
3672
BLOG

Dzierżymordy - najmimordy. Akwarium

Witold Gadowski Witold Gadowski Polityka Obserwuj notkę 28

 

Odkąd posiadam akwarium, obserwuje rybki. Akwarium rzecz pospolita, podejrzewam, że każdy z was ma podobne w domu. Odcinam głos i obserwuje sobie na ekranie akwarium, akwarium z salonem. Amatorsko prowadzę nawet pewne badania (przyznaje bez pozwoleństwa i licencji MSWiA oraz Ministerstwa Kultury Wszelakiej).

Zapytacie o pierwsze obserwacje – momencik, sięgnę do notatek....taaak... Owóż okazuje się, że nasz akwaryjny salon ceni sobie wysoko: nonkonformizm, indywidualizm, odwagę i niezależność.

Drodzy Państwo proszę nie rechotać po kątach. Badania są poważne i terenowe (na terenie Czerskiej, Woronicza, Wiertniczej i kilku podobnych oaz wolnej inteligencji).

Odrobina powagi – mówimy o Salonie! - ośrodku życia intelektualnego współczesnych Polaków.

Nonkonformista Zbigniew Hołdys wykształcenie pobierał z pneumy i na tej podstawie rozdziela dziś światłe opinie na lewo i prawo.

Indywidualistka Gretkowska z najwyższego diapazonu opisuje epizody damskiej rui.

Odważny Meller ponoć pokazał kiedyś język Donaldowi Tuskowi, było to w garderobie i nawet pobladła makijażystka dojrzała rzecz w lustrze.

Niezależni dziennikarze i komentatorzy marki Wołek, Durczok, Lis, Olejnik, Pat i Patachon nagle przez zły tvn rozdzieleni, Paradowska et consortes codziennie dostarczają nam intelektualnej uczty wypełnionej tolerancją, spokojem i erudycją.

Co by się z nami stało gdyby nie światła posługa salonu, codzienna komunia inteligenta ?

Jak niebezpiecznie zrobiłoby się za progiem, gdyby nie powszedni chleb jedwabistych komentarzy pani Paradowskiej i pana Żakowskiego?

Jak byśmy rozumieli świat gdyby nie oświecone oblicze Adama Szostkiewicza (pamiętam, że kiedyś z wielkim zaangażowaniem pracował w sztabie Tadeusza Mazowieckiego, czyli można stwierdzić – oświecony i obiektywny).

Im dłużej przypatruje się akwarium z naszym salonem w środku, tym dokładniej widzę hydraulikę, która wprawia je w ruch.

Odkąd pod Wawelem rozniosło się, że pokątnie zajmuje się obserwacjami tego szczególnego skarbu jakim dla naszej niepodległości jest salon, co rusz jakieś młode pacholę pyta o drogę. Znakomicie wyedukowani młodzieńcy i dziewoje poszukują drogi na salonowy Olimp, chcą choć moment pogrzać się w blasku „Władców Intelektu” (słyszałem, że Martin Scorsese, po swojej ostatniej produkcji, pracuje właśnie nad scenariuszem opowiadającym o nietuzinkowej egzystencji nadwiślańskich geniuszy).

Jak trafić? Oto spisałem sobie kilka notatek topograficzno – filozoficznych:

Po pierwsze: głośno, najlepiej gdzieś wśród pawi już uznanych, dać wyraz swojemu nonkonformizmowi. Można to zrobić w kilku wariantach:

  • Scenicznym – wypiąć tyłek na orła w koronie, albo zwymiotować na flagę tudzież głośno psuc powietrze w czasie odgrywania hymny narodowego. Można też opluć księdza albo podrzeć Biblię, ale ten bunt został już zarezerwowany dla nowego nabytku salonu pana profesora Nergala.

  • Literackim – opisać kilka scen spółkowania mężczyzny z drugim egzemplarzem o podobnych cechach, wpleść w co drugie zdanie brawurowe frazy typu (bardziej inteligencko) „mierzi mnie ten polski zaścianek i maryjne pieprzenie”, lub (bardziej ekspresyjnie) „mam wyjeb...ne na krzyż i Sienkiewicza”. Poetom polecam frazy typu „jak mi to wisi co się wam w duszy kisi”, „nie chce patrzeć na te krzyże trzeba mi powietrze świże”.

  • Plastycznym – jakiś Chrystus w urynie, polak – patriota zgwałcony przez meteoryt tunguzki, seria róznobarwnych kondomów na ułąńskich lancach....

To jednak dopiero początek, wkroczenie na scenę, zwrócenie uwagi na swój niepospolity talent

Potem, niezależnie od stanu wykształcenia, należy zostać asystentem autorytetu – do wyboru myśliciel Wojewódzki, kwiat dziennikarstwa (opis powyżej) lub po prostu „stańczyk sumienie” – Janusz Palikot. Dalej wszystko w waszych rękach - obyście jednak nie zgubili górnego wiatru!

W momencie gdy, nie daj Panie, stracicie węch - pilnie patrzcie w którym kierunku pochylają się trawy.

I rzecz najważniejsza, wstawajcie wczesnym rankiem i nie ważcie się jeszcze mysleć, wytrzymajcie – dopiero gdy wysłuchacie Kuźniara w porannym tefałenie i zaaportujecie świeżą „GW” możecie wychodzić z domu.

Dzień przyniesie kolejne sukcesy.

Czasem na palcach skradam się do pokoju, w którym pod paprotką stoi moje akwarium, bezszelestnie włączam prąd i wtedy widzę, jak niespłoszone rybki merdają ogonkami i płetwami w jednym tylko rogu akwarium – tam gdzie duża włochata ręka sypie pyszna karmę.

Sami możecie sprawdzić, tylko musicie zrobić to po cichutku, bo rybki płochliwe, jeszcze nie  całkiem oswojone.


 

No i z innej mańki:

Nieoceniony Marek Nowakowski, pisarz wybitny, użył ostatnio soczystego i doskonałego opisu środowiska naszych celebrytów – najmimordy. słowo i wystarczy.

Skoro mamy najmimordy, to gdzieś są również – dzierżymordy.

Ot dwa słowa, a jak wiele opisują...

Aha, gdybyście chcieli wsadzić mnie tak jak pana Słomkę, to wyjaśniam, że źródłosłów „dzierżymord” nie jest powiązany z Feliksem Dzierżyńskim, choć funkcjonalnie to  nawet pasuje.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka