Witold Gadowski Witold Gadowski
10052
BLOG

Kto pierze te gacie?

Witold Gadowski Witold Gadowski Polityka Obserwuj notkę 83

 

Człowiek chcący rozumnie i sensownie żyć bywa chwilami kompletnie bezbronny. Jak bowiem inaczej określić sytuację, gdy staje przed nim ktoś pozbawiony hamulców i kłamie, kłamie zupełnie nie zważając na to, ze jego rozmówca zna prawdę.

Jeśli kłamcy odda się do dyspozycji telewizyjne studio, to może kłamać bez dyskomfortu spoglądania komukolwiek w oczy.

Kiedy, w normalnym życiu, zostanie przyłapany na kłamstwie – traci wiarygodność. Kiedy jednak na ekranie telewizora bezczelnie łże, nic mu nie doskwiera. Przeciwnie, może liczyć na polizanie kości i pięć minut pławienia się w zaszczytach.

Co wobec kłamstwa może zrobić człowiek poczciwy?

Właściwie niewiele, kłamcy nie przegada, bo ten z góry nastawiony jest na wielomówstwo.

W gębę nie przyleje, a jak nawet, to odciśnie się na jednej facjacie, a za nią gęgają setki innych.

Co da się zrobić?

Ano tylko przechować prawdę, uparcie, odmawiając jakichkolwiek kompromisów, przenieść ją dalej i przekazać innym – jedni wyśmieją, inni obojętnie wzruszą ramionami, zawsze jednak istnieje szansa, że ktoś tego wysłucha i poniesie dalej.

Czy taka sztafeta ma jakikolwiek sens?

Jeśli pamiętanie prawdy nie ma sensu, to co ma sens? Prawda czasu, etapu, ekranu?

A może prawda w ogóle nie ma sensu?

Może sens ma tylko to, co przydaje się tu i teraz?

Może...

Zawsze, gdy dochodzę do takiego wniosku, czuję na sobie spojrzenie tych, których zamęczono w bezpieczniackich celach, zabijano strzałem w tył głowy, gwałcono....przecież oni też mogli przystać do tamtej wizji prawdy i ocalić to co jest najważniejsze – życie.

W końcu lepiej by przeżyło jak najwięcej tych porządnych. Tylko, czy ci co zaparli się swojej prawdy nadal są tacy sami?

Od nas los nie wymaga właściwie nawet najmniejszej z tamtych ofiar. Najwyżej krzywo spojrzy dziennikarzyna, szef w pracy nie da podwyżki, może nawet wyleje. No i co z tego?

Ich moce kończą się w momencie gdy rozmawiamy szczerze – wtedy nawet papugi powtarzające jak to generał Błasik naciskał na pilotów, spuszczają głowy i mówią: - wiesz jak jest, mam kredyt.

Kredyt działa dziś tak jak kiedyś esbecka pała.

Są też tacy, tych jest więcej, którzy nie chcą nic widzieć ani słyszeć – kiedy słyszą: Smoleńsk, natychmiast, aby ubiec najmniejsze wątpliwości, tryskają polemiczną erudycją – ty debilu, nienawistniku, chcecie rozwalić Polskę ...i tym podobne rytualne zaklęcia.

Niby tacy racjonalni, a jak przychodzi co do czego, to w zaklęcia uciekają i jeszcze zżymają się, gdy widzą, że taka „magia” spływa po nas jak woda po gęsi.

Nic się nie da zrobić, z ludźmi którzy z rożnych powodów, boją się prawdy, są osobistymi nieprzyjaciółmi prawdy lub, co najczęstsze, chcą po prostu być w tym większym stadzie, a przynajmniej w stadzie, które medialnie tak się nadyma, ze sprawia wrażenie większego.

Dziś pukamy się w głowę, gdy przypominamy sobie w co wierzyła ta medialna większość trzydzieści lat temu.

Sami rechotają wtedy najgłośniej.

Za następne trzydzieści lat nasi potomkowie nie będą mogli wyjść ze zdumienia, że wtedy w Polsce wierzono Rosjanom i ich ustalenia uznawano za niepodważalne.

Wtedy Jaruzelski straszył nas, ze Sowieci wejdą, dziś mówią, że jak będziemy rozgrzebywać Smoleńsk, to doprowadzimy do wojny z Rosją.

Wciąż jest więc tak samo, a my cóż, skoro chcemy być konsekwentni, to konsekwentnie będziemy kręcić głową i powtarzać: coś tu bardzo nieprzyjemnie pachnie! - bo zdrada, nawet ta nieuświadomiona, zawsze ma ten sam zapach – spoconych ze strachu gaci.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka