Witold Gadowski Witold Gadowski
14637
BLOG

Wałęsa - zakładnik WSI, spotyka komunistę Pawlaka - czytajcie "G

Witold Gadowski Witold Gadowski Polityka Obserwuj notkę 75

 


                  Znudziłem się trochę nieustannym krytykowaniem mediów. Właściwie poczciwy czytelnik, otwierając kolejny mój felietonik, rutynowo spodziewa się utyskiwania, czy jak wolą moi krytycy-  frustrackiego wybrzydzania, nad tvn – em, „GW” i całą resztą. Dziś więc będzie inaczej.

Uwaga! Chwalę „GW”, autentycznie, szczerze i z ukłonem.

Może nie dotyczy to „GW” najświeższej, dzisiejszej, ale zawsze...akt strzelisty ma swoja wymowę.

Oto bowiem wynalazłem w wydawanym na ulicy Czerskiej organie rzecz interesującą, ciekawą i na dodatek przedrukowaną bez skrótów, przedrukowaną z angielskiego „Spectacora”. Uczciwa dziennikarska robota.

Poczytajcie (zaręczam, że nie będziecie zawiedzeni):

„(...) telefony okazały się naszym pierwszym błędem. Linia była na podsłuchu wywiadu wojskowego (…) Dawną polską służbę bezpieczeństwa zweryfikowano dwa lata wcześniej, ale wywiad i kontrwywiad, czyli tzw WSI (Wojskowe Służby Informacyjne) pozostały nietkniete (…) Skorumpowana, nielojalna, nie zreformowana tajna służba komunistyczna nie mogła więc liczyć na moje pobłażanie. (…) Kiedy komuniści chcieli nadać jakiejś informacji większy rozgłos, podawali ją za prasą zagraniczną (…) usłużny „murzyn” z „Observera”, który podpisał artykulik, mógł sobie pogratulować dziennikarskiej „bomby”. Później upewniłem się, że źródłem przecieku prasowego były Wojskowe Służby Informacyjne (mowa o nieprzychylnym autorowi artykule zamieszczonym w brytyjskim „Observerze” - przyp WG) (…) atakowali mnie i …. (wykropkowałem drugie nazwisko abyście już w tej chwili, zbyt łatwo nie zgadli kto jest autorem tekstu – WG) dawni komuniści oraz niegdysiejsi dysydenci, członkowie dawnej opozycji o lewicowych sympatiach. Nie ma praktycznie żadnej gazety, czasopisma lub rozgłośni, które nie byłyby kontrolowane przez jedną z tych grup. (…) szefem mojego gabinetu był tępy lizus o znudzonym spojrzeniu, były komunista. (…) WSI były ostatnią funkcjonującą organizacją komunistyczną, która mogła przejąć kontrolę nad krajem, gdyby ze Wschodu znów zaczęły wiać chłodniejsze wiatry. (…) Proszę pamiętać, że nie była to zwykła wojskowa formacja rozpoznawcza. (…) Obecni i byli oficerowie WSI mieli mieszkania i zagraniczne konta bankowe, prowadzili operacje przemytu broni, mieli własne źródła dochodu i własne kontakty na Wschodzie i na Zachodzie. W ciągu kilku ostatnich miesiecy komunizmu sprzedawali swoje tajemnice każdemu kto gotów był zapłacić. Byli ludźmi zamożnymi, w pełni niezależnymi i nie stanowili bynajmniej wyjątku w postkomunistycznej Europie. Mają odpowiedników w Rosji, również pod niepewną – o ile pod jakąkolwiek – kontrolą polityczną, a także, o czym mi wiadomo, w Rumunii. W najbliższych latach usłyszymy o nich więcej (podkreślenie WG). Po upadku Jaruzelskiego WSI zaczęły rozglądać się za nowym patronem. Mniej więcej w tym samym czasie Lech Wałęsa, nowo wybrany prezydent Polski, również rozglądał się za nową bazą dla swojej władzy (…) Wyglądało na to, ze nikt nie dysponuje prawdziwą władzą – oprócz starej gwardii. Zamiast prób zbudowania dobrego porozumienia Wałęsa wybrał łatwiejszą drogę (sojusz z WSI – wyjaśnienie WG). Wydawało mu się, ze będą mu pomagać w utrzymaniu się przy władzy, dostarczając informacji o ministrach i potencjalnych konkurentach. On w zamian chroniłby ich organizację. (…) moralny autorytet polskiej prezydentury nie był dla niego wystarczający. Jak każdy prostak – a Wałęsa jest nim w głębi duszy – lubi „fizyczne” sprawowanie władzy. (…) Prezydent wyznaczył teraz Waldemara Pawlaka, 32 – letniego lidera partii chłopskiej na nowego premiera. Pawlak, przywódca dawnego Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, był w starym, marionetkowym parlamencie lojalnym sojusznikiem partii komunistycznej. Negocjował po stronie komunistycznej w rozmowach Okrągłego Stołu. Nareszcie Wałęsa może pracować z człowiekiem, w którym czuje się wygodnie, premierem pochodzącym bezpośrednio ze starego obozu komunistycznego...

(…) nasi wykształceni w Moskwie funkcjonariusze wpadali podczas nieudolnych operacji wywiadowczych w zachodnich stolicach, gdy niektórzy nasi, wykształceni w Moskwie generałowie byli w kontakcie ze starymi kumplami w Rosji (...)”


 

A teraz zgadnijcie, kto napisał ten tekst – już wiecie? - ten wiecznie oszołomiony Antoni Macierewicz? Bingo prawda?

Chwilę trzymam Was w niepewności i...:


 


 


 

Rozwiązanie zagadki:


 

Tekst ukazał się 2 lipca 1992 roku w „Gazecie Wyborczej” i był tłumaczeniem artykułu opublikowanego przez „The Spectacor” autorstwa

.

Radosława Sikorskiego

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka