Witold Gadowski Witold Gadowski
9999
BLOG

"Marsz wyzwolicieli"

Witold Gadowski Witold Gadowski Polityka Obserwuj notkę 132

 

Od wielu dni alarmuję, że ludzie Putina przygotowali nam na Euro brutalną prowokację.

Pomysł „Marszu Wyzwolicieli” (taki w istocie jest zamysł jego organizatorów) powstał nie na stadionach i w kręgach rosyjskich kibiców, ale w gabinetach putinowskich służb specjalnych.

Polscy politycy zachowują się wobec tego faktu tak, jakby spoglądał na nich Bazyliszek, jakby odrętwieli ze strachu – albo bakają coś niezrozumiale, albo bagatelizują fakt.

Premier, z właściwą sobie dezynwolturą, usprawiedliwia nawet kremlowski zamysł i nawołuje, aby w geście gościnności, niemal fetować uczestników marszu. To nie jest tylko zwykły strach, to jest świadomość własnej nikłości i bezsilnosci.

Determinizm: wszystko zostało już ułożone, zaplanowane przez ludzi tak potężnych, że nawet nie można myśleć o sprzeciwie – jest tym bardziej szokujący, że każdy odrobinę myślący analityk, nawet Stanisław Ciosek, podkreśla, że marsz jest zapowiedzią następnych, coraz bardziej agresywnych i bezczelnych działań ze strony władz Rosji.

Agresywny marsz, w centrum dużego miasta, w którym rozgrywana jest gigantyczna impreza, rodzi wielkie obawy o bezpieczeństwo jego mieszkańców i gości.

Należało nie dopuścić do tego marszu wszelkimi dyplomatycznymi metodami, a skoro już ma się taki marsz odbyć, to zadaniem, obowiązkiem władz stolicy i rządu, jest przygotowanie wszelkich możliwych sił i środków aby uniemożliwić nadciągającą awanturę.

Tymczasem pani prezydent Waltz bagatelizuje sprawę, wydaje zezwolenie na marsz, co więcej umawia się z jego organizatorami na zachowanie szczegółów w tajemnicy, tajemnicy przed kim?

Premier uśmiecha się ze stadionu i w ogóle nie widzi problemu.

Już pierwsze 'występy” „rosyjskich kibiców” pokazują jednak, że mamy do czynienia ze starannie zaplanowaną akcją – psychologiczną (poniżenie Polaków w ich stolicy, w czasie największej imprezy jaka odbywa się w Polsce) i bezpośrednią (demonstracja siły i nie liczenia się z polskimi przepisami).

Na trasie marszu pojawią się symbole Związku Sowieckiego, państwa którego dyktator umożliwił Niemcom wymordowanie mieszkańców Warszawy i zrównanie jej z ziemią.

Marsz będzie nie tylko czytelnym sygnałem dla Polaków – sygnałem powrotu imperium, ale także komunikatem wysłanym do NATO – uważajcie na Polskę, ona jest już bardziej nasza niż wasza.

Nie przesadzam – ta gra toczy się przecież już od wielu miesięcy i skutkuje bezkarnym rozmieszczeniem w Okręgu Królewieckim rakiet Iskander wymierzonych w polskie miasta, niedługo podobne rakiety Putin zainstaluje na Białorusi. Trwa proces 'ukrainizacji" Polski. Tam prezydentowi Janukowyczowi Kreml podyktował skład rządu, a jak konczy opozycja widać po sprawie Julii Tymoszenko.

Gra Putina obliczona jest na przekonanie polityków światowych mocarstw o nieefektywności i niecelowości upominania się o polska niepodległość, która – jak pokaże to m.in. marsz, oraz trwająca od dawna zmasowana, rosyjska propaganda w mediach zachodnich i głównych mediach Polski – i tak jest już coraz bardziej iluzoryczna.

Zachód, w zamyśle Putina, powinien zatem coraz bardziej oswajać się z polska seminiepodległoscią, swoistym protektoratem, którym Moskwa coraz mocniej obejmuje Priwislanskuju Stranu, niz myśleć o wypełnianiu sojuszniczych zobowiazań 

To co robili „rosyjscy kibice” we Wrocławiu ostatecznie ich zdemaskowało. Jeśli przeanalizujemy krążący w sieci zapis wideo z tego zdarzenia, to zobaczymy, że „kibice” doskonale wiedzą co robią i są świadomi swojej bezkarności.

W pewnym momencie do polskiego stewarda podbiega młodzieniec i najpierw uderza go fachowo kilkoma prostymi w twarz a potem bez wysiłku kopie go obrotowym (round kickiem lub mawashi – jak kto chce) w twarz. Ci ludzie biją bez większych emocji, fachowo, metodycznie. To nie są rozpijaczeni kibole.

Kilka oddziałów takich „kibiców” ruszy zapewne w warszawskim marszu 12 czerwca.

Najgorszym co wtedy może się stać, to konfrontacja z polskimi kibicami. Zostaną dotkliwie pobici, według ćwiczonych latami w specnazie schematów – sambo to nie propagandowa nazwa stylu walki, sambo to skuteczniejsza niż krav maga metoda grupowego masakrowania przeciwników. Piszę o tym, bowiem z powodów biograficznych nieco znam się na technikach wojskowej walki wręcz i wiem jak bardzo bez szans w takich starciach są cywile.

Nie pomoże żadna policja, która pewnie będzie obawiać się ruszyć jakiegokolwiek przybysza ze Wschodu (taka jest przecież od miesięcy atmosfera polityczna nad Wisłą, a policjanci chcą przecież zachować swoje miejsca pracy).

Marsz jest prowokacją, której nie udało się udaremnić politykom, tym bardziej nie uda się to polskim kibicom. Starcie profesjonalistów z amatorami, przy bierności polskich służb, może przynieść tragedię.

Filmujcie, dokumentujcie, ale nie dajcie się sprowokować.

Jeśli nie uda się przejąć energii tego zdarzenia i wykorzystać jej dla polskiej korzyści, pozostaje jedynie dokumentacja i analiza. Tak, aby nigdy więcej nie dopuścić do tak upokarzającej prowokacji.

To pewnie zadanie dla polityków i analityków, którzy wciąż jeszcze wierzą z możliwość zabezpieczenia polskiej niepodległości. Wierzę, że tacy są we wszystkich działających w Polsce partiach, za wyjątkiem hałastry Palikota naturalnie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka