Witold Gadowski Witold Gadowski
6984
BLOG

Dla Przemysława

Witold Gadowski Witold Gadowski Polityka Obserwuj notkę 83

 

Zmarł Przemysław Gintrowski. Proszę wybaczyć osobisty ton, ale jest mi szczególnie smutno, smutno tak jakby ktoś przerwał najpiękniejsze zdanie w połowie.

Przemysław czytał moje wpisy, rozmawialiśmy o nich, o Polsce, aż w końcu powzięliśmy plan, że wspólnie stworzymy dwie pieśni smoleńskie. Ich premierę zaplanowaliśmy na wiosnę przyszłego roku.

Kilka dni temu dzwoniłem, miał słaby głos, ale pocieszał, że to nie pierwsza jego walka i na pewno będzie lepiej, siądzie do pianina i skończy.

Piekne zdanie urwało się w niespodziewanym momencie, ale skończymy te pieśni, skończymy je dla Przemysława. On Tam już spotkał się ze swoim Prezydentem i ludźmi z pokładu Tupolewa.

Muzykę, piekną, pisze młoda wrocławska kompozytorka Konstancja Kochaniec.

Konstancjo, teraz w naszych pieśniach zabrzmi jeszcze jedna nuta żalu, żałoby po stracie, której nikt nam nie powetuje.

Słowa pisałem specjalnie dla Przemysława, dla jego głosu, wrażliwości i człowieczeństwa.

 

Ballada smoleńska

 


 


 

Jeszcze tylko obejmę twą dłoń

ty osłonisz mnie swoim oddechem

zanim w błocie smoleńskich błoń

odbijemy się głuchym echem.


 


 

Już uderza nas wiatru ryk

beznadziejne szarpanie steru

przyciąganie ziemi co znów

grzebie w sobie polskich oficerów


 

Może w gwiazdach potrzebny jest ślad

tam gdzie gaśnie dziś nasze spojrzenie

aby głosy milionów serc

obudziły polskie sumienie


 

Wiesz, że nasze obrączki dwie

zanim stopią się w obłoczek pary

wystukają ostatni wiersz

o potędze nierozsądnej wiary


 


 

Jutro wstanie wiosenny świt

w naszym oknie odbije się słońce

tylko kawy nie poda nikt

bo początek pomieszał się z końcem

 

 

Psalm Smoleński


 

Rankiem ozwał się łoskot kroków

defiladowy, równy marsz.

To szły kompanie po wyroku

każdy miał przestrzeloną twarz


 

ref: Jezu Chryste przewodniku nasz

najwierniejszy z naszych przyjaciół

czemu śmierci pokazałeś twarz

prezydenta wolnych Polaków?


 

Oficerowie polskiej armii

zaszczuci jak bezpańskie psy

każdy miał mundur z leśnej darni

szli na spotkanie prosto z mgły


 

ref:


 

I nagle niebo zaszumiało,

to świt podpalił ruski lont.

I orszak pojął co się stało,

bo oni przeszli właśnie stąd


 

ref:


 

 


 

Kolejny wagon ludzkich istnień,

kolejny dla historii łup.

Śmierć wzięła ludzi, których winę

obwieścił azjatycki knut


 

ref:


 

Stoi prezydent na apelu

wokół szeregi ludzki mar.

Czemu was przyszło tu tak wielu?

Czemu świat ślady wasze starł?


 

Ref:


 


 


 


 


 

Bo my jesteśmy polską armią,

wytrwałą jak stepowy wiatr.

Kruki się naszym mięsem karmią

lecz szyk trzymamy, mimo strat.


 

Ref:


 

I doczekamy nowej wiosny,

synowie wzrosną z naszej krwi,

bo o nas szumią ruskie sosny,

a w czaszkach cierń zbawienia tkwi.


 


 

Kraków kwiecień 2012

 

bo początek zamienił się z końcem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka