Witold Gadowski Witold Gadowski
1643
BLOG

"Smak wojny" już w księgarniach

Witold Gadowski Witold Gadowski Polityka Obserwuj notkę 19
 

tekst opublikowany na portalu Stefczyk.info

 

 

  Postanowiłem napisać trylogię o życiu i przygodach Andrzeja Brennera, dziennikarza i – jak określił go świetny pisarz Marek Nowakowski – awanturnika z Krakowa.

Zacząłem nietypowo – od środka. Najpierw ukazała się środkowa część trylogii -  „Wieża komunistów”. Nawet nie spodziewałem się, że „Wieża” tak się czytelnikom spodoba i szybko zyska status bestsellera. Skoro jednak tak się stało, to z tym większą przyjemnością oddaje teraz czytelnikom do rąk pierwszą część trylogii – „Smak wojny” – opowieść utrzymana w duchu Sergiusza Piaseckiego, przy której nie powinny się nudzić ani dziewczyny, ani twardzi faceci.

Tę opowieść nosiłem w sobie przez wiele lat, kiedy wiec już się ukazała traktuje ją bardzo delikatnie, pieczołowicie. Nie zdradzę Wam o czym opowiada „Smak wojny”, bo zabrałbym Wam największą przyjemność, jaką zawsze jest poznawanie losów lubianego już i znanego bohatera.

Tym razem Andrzej Brenner jest młodszy o kilka lat niż w „Wieży komunistów”, zaplątuje się w gąszcz bałkańskich interesów. W powieści występuje wiele postaci, które pojawiły się na mojej drodze w rzeczywistości:  albański przyjaciel, chorwacki najemnik, dziewczyny….nawet pewien karłowaty clown, który - jąkając się -  został świętym III RP.

Opisy broni są fachowe, możecie mi wierzyć – niejeden zamek wysmarowałem oliwą i niejeden spust poznał dotyk mojego palca, podobnie jest z opisami skoków spadochronowych.

Obok oręża w książce są też kobiety, miłość, zdrada, życie na krawędzi. Marek Nowakowski określił moją nowa powieść mianem „epickiej” – to bardzo zobowiązujące. 

Napisałem taką powieść, jaką sam chciałbym przeczytać. Jak przeczytacie „Smak wojny” i „Wieże komunistów”, to będziecie gotowi na ostatnią część trylogii – opowieść o tym jak Brenner znów wpadł w kłopoty, jak w wir swoich tajemnic wciągnęła go katastrofa smoleńska i co z tego wynikło, Przede mną stoi więc najtrudniejsze wyzwanie – Andrzej Brenner stara się zrozumieć wszystko to co zdarzyło się 10 kwietnia 2010 roku i los rzuca go do …Miami. 

No tak, ale tą książkę właśnie piszę. Teraz przed wami leży cieplutki jeszcze „Smak wojny” – opowieść o niepohamowanej wolności, o godności i honorze, ale także o miłości, przyjaźni i walce o to, aby nie dać się przemielić przez maszynkę zwykłego, szarego życia.

Brenner w „Smaku wojny” jest żywiołowy, w niebezpieczeństwie poznaje smak życia i śmierci. Pisałem „Smak” szczerą nutą, wszystkiego sam dotknąłem, wszędzie byłem, wszystko sprawdziłem. W „Smaku” nie znajdziecie ściemy jaka uprawiają autorzy wymyślający, zza biurka, karkołomne historie. Ja czułem te wszystkie zapachy, siedziałem przy ognisku z tymi ludźmi, piłem z nimi rakiję,  podróżowałem tymi samymi wąskimi, górskimi ścieżkami. Nawet, po raz pierwszy w życiu (i mam nadzieje, ze ostatni) podróżowałem na koniu przez oddzielające walczących góry.

„Smak wojny” jest powieścią, która ma Wam przynieść powiew wolności, to książka napisana przez autora, który za nic ma sobie polityczna poprawność i wdzięczenie się do zetlałych, salonowych gustów. Przychylnego omówienia mojej nowej książki na pewno nie znajdziecie w mainstreamowych mediach. 

I dobrze, im bardziej milczą, tym lepiej. O „Wieży komunistów” milczeli zajadle i dzięki temu rychło stała się świetnie sprzedającym się bestsellerem. Bo wolni  ludzie sami wiedzą czego chcą.

Teraz też jedyne o co ich mogę poprosić to apel: milczcie, im mocniej będziecie milczeć , tym bardziej czytelnicy będą poszukiwać mojej książki.

„Smak wojny” jest książka niepoprawną i  napisana najszczerszą nutą, jaką potrafię z siebie wykrzesać. Polecam ją  więc z czystym sercem, nową część przygód Andrzeja Brennnera i znów – tak jak w przypadku „Wieży komunistów” – gwarantuje, że – pomimo słusznych rozmiarów – przeczytacie ją w jeden weekend.
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka