Witold Gadowski Witold Gadowski
8420
BLOG

Dlaczego hałasujecie w sprawie Olejnik?

Witold Gadowski Witold Gadowski Polityka Obserwuj notkę 84

 

Ogromnie żałuje, że w czasach PRL – u nie wręczano dziennikarskich nagród. Nie jakiś tam medali, o których dziś nikt nie pamięta, nie nagród ministra od tego i owego, ale dziennikarskich nagród. Szkoda, wtedy miast Wiktorów mielibyśmy pewnie Włodzimierze lubo Wojciechy i dziś twórczo rozwijalibyśmy tradycję.

Co prawda nie IkaCa, nie Dąbrowskiego, nie choćby Franca Fischera, no ale za to współcześniejszą, bliższą ciału naszych elyt: - „Trybuny Ludu”, „Gazety Krakowskiej” etc etc.

Przerwała się naturalna sztafeta pokoleń i dziś już nikt nie kojarzy kto może być czyim uczniem. Tak więc czyim mistrzem może być leciwa blondynka, która swoją karierę poczynała w Polskim Radiu, prowadziła festiwale w Zielonej Górze, potem błyszczała na srebrnym (jak to wówczas eufemistycznie określano) ekranie w kultowej audycji Dziennik Telewizyjny?

Na to pytanie odpowiedzieć, i to bez wahania, mogą towarzysze pokroju Jacka Snopkiewicza, Andrzeja Kwiatkowskiego czy Edwarda Mikołajczyka (wszyscy znowu w siodle).

Czyim zatem mistrzem może być tkliwie uśmiechnięta, tleniona blondynka Irena Falska?

Kto mógł chłonąć ją z ekranu w domu pułkownika MO?

Nasza gwiazda pierwotnie zbłądziła i kształciła się na wykwalifikowaną dojarkę, czy coś w tym guście, potem jednak znalazła swoich mistrzów i trafiła do radiowej „trójki” w czasach gdy dominował tam zdrowy, wojskowy humor twórców stanu wojennego.

Dziś nie rozumiem o co tyle krzyku. Oburzacie się, że uczennica Ireny Falskiej (dziś nabożnie prowadzącej fundację pomocy rodzinie IKA) flekuje, manipuluje, szczuje. Oburzacie się, że wskrzesza ją imperium medialne adiutanta Urbana?

Dopóki polskie dziennikarstwo będzie tolerować towarzyszy Snopkiewiczów, panie Olejnik czy Kuźniaropodobnych funkcjonariuszy, dopóty będę uparcie pytał: co was tak oburza?

Czy ktoś wykluczył z naszego zawodu denuncjatorów, funkcjonariuszy junty Jaruzelskiego, kłamców, bezkształtnych lizusów?

Skoro nigdy nie zdekomunizowaliśmy polskiego dziennikarstwa, to dziś nie zżymajmy się, że nagłośnieni przez nieciekawe media celebryci prezentują moskiewski bon ton i w nosie mają standardy cywilizowanego świata. Skoro nikt nie nauczył ich nawet dobrych manier, a w domach lepiej znano pisma Lenina niż zasady kindersztuby, to czegóż teraz oczekujemy?

Jeśli nie wykształcimy nowych dziennikarzy, nie nauczymy ich zasady, że im trudniej tym szlachetniej, dopóty będziemy mieli polskich idoli na miarę czworaków. Czworaki kojarzą mi się z gnojem umysłowym, a nie pochodzeniem społecznym.

Mamy „dziennikarskich celebrytów” na miarę Kirgizji, Kazachstanu i Mongolii, którzy z Londynu, Paryża czy Nowego Jorku przywożą co najwyżej torebki i dżinsy.

 

http://wgadowski.salon24.pl/275973,monidlo

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka